Jedziemy na Bergen.Musimy byc tam jutro.Nie spieszymy sie wiec ,bo to juz okolo 200 km.
Zapomnielismy przez te piekne widoki o lampce,ktora miga caly czas oznajmiajac nam ,ze cos jest nie tak z elektronika.Ale co tam.Byle do Bergen.
Naszym oczom ukazal sie przepiekny Hardangerfjorden.Fiord majestatyczny,o spokojnych wodach,dzikim wybrzezu i osloniety wysepkami.Byl on natchnieniem dla wielu norweskich artystow: Edward Grieg-kompozytor,Ole Bull-muzyk czy poeta Henrik Wergeland.
Uzyczyl on tez nazwy narodowemu muzycznemu instrumentowi norweskiemu,osmiostrunowym skrzypcom z Hardanger.
Jechalismy wzdluz fiordu i podziwialismy przepiekne widoki i urok samego fiordu.Nad fiordem widac szczyty gorskie,ktore rzadko pozbywaja sie bialego puchu,a jego brzegi obsadzone sa sadami .Rosnie tutaj ponad pol miliona drzew owocowych.
Zatrzymalismy sie w przepieknym miejscu aby troche nacieszyc oczy urokami Hardangerfjorden.Chcac nie chcac ruszylismy dalej powoli szukajac miejsca na nocleg.