Powoli zblizalismy sie do Ankenes.Jadac trasa E6, pare kilometrow od tego miasteczka, znajduje sie przy fiordzie parking,a przy nim pomnik upamietniajacy polskich zolniezy,ktorzy wraz z zolnierzami brytyjskimi i norweskimi walczyli o wolnosc i niepodleglosc Norwegii i polegli tu na norweskiej ziemi w maju i czerwcu 1940 r.
Zaparkowalismy auto i wyszlismy zobaczyc to miejsce.Na pomniku tablica napisana po polsku i norwesku,a pod nia pala sie znicze,leza swieze kwiaty i bialo-czerwona szarfa.Stoimy w zadumie i milczeniu.Mysli przebiegaja mi po kartach historii i lza sie w oku kreci.Gdzie to Polacy nie walczyli,chyba wszedzie.
Podchodzi do nas starszy pan - Norweg i mowi do nas po angielsku.Stwierdza fakt,ze jestesmy Polakami.Troche zdziwieni odpowiadamy,ze owszem.On nam na to, iz wielu ludzi sie tu zatrzymuje,czyta napis i odjezdza ale tylko Polacy zatrzymuja sie na dluzej.Stoja pelni zadumy,niektorzy modla sie lub zapalaja znicz.Jak sie pozniej okazalo ten Norweg, dba o to miejsce.Podziekowalismy ,ze pamietach o naszych zolnierzach i odjechalismy.
Po paru kilometrach bylismy juz w Ankenes ( godz.16.00 ).Jest to niewiellka miejscowosc,w ktorej znajduje sie cmentarz polskich zolnierzy poleglych w bitwie o Narvik.Zaczelismy poszukiwania.Objechalismy cale miasteczko ale cmentarza nie znalezlismy.Pytalismy na stacji benzynowej, ale mlodzi Norwegowie nie wiedzieli gdzie on sie znajduje.Szkoda.Wrocilismy nawet pod pomnik znajdujacy sie przy trasie glownej aby zapytac o to wczesniej spotkanego Norwega ( on by napewno wiedzial ) ale juz go nie bylo.Bylismy zniesmaczeni.W przewodnikach malo pisza o tym cmentarzu albo wogole,na miejscu brak oznakowan jak tam dojechac.Wielka szkoda.
A moze ktos z Geoblogowiczow tam byl i wie jak tam dotrzec?????????