Gdy juz odpoczelismy wybralismy sie do Doesburga.Jest to niewielkie ale ladne miasteczko.W 1237 r. otrzymalo prawa miejskie.Ma 11.602 mieszkancow.Lezy w gminie Geldria.
Auto zaparkowalismy przy sklepie rybnym i spacerkiem doszlismy do centrum.Spacerowalismy waskimi uliczkami podziwiajac miasto.Godne uwagi sa tu dwa koscioly i ratusz.Nie obylo sie bez kupowania pamiatek.Ja kupilam sobie orginalne,holenderskie saboty.Tutaj robia je na wymiar.Probuje w nich chodzic ale nie jest to takie proste.Kiedy zaczal nam doskwierac glod kupilismy sobie kibelingi (bardzo pyszne) z frytkami i sosem czosnkowym.Niebo w gebie.Kibelingi to male kawalki ryb obtaczane w mace i smazone na glebokim oleju.Sos czosnkowy jest robiony z majonezu,smietany i czosnku.Jego konsystencja jest taka jak majonezu.Polecam to danie.Mozna kupic mala lub duza porcje.Mnie wystarczyla mala bo duza jest naprawde d u z a.Spedzilismy tu dwie godziny i wrocilismy na camping.Wieczorem rozpalilismy ognisko blisko wody i dosc pozno poszlismy spac.