Switalo gdy obudzil mnie glos dzikich gesi przelatujacych nad nami.Bylo chlodno i wszystko pokryla rosa.Brr.Wtulilam sie w spiwor i ponownie zasnelam.Obudzily mnie promienie slonca wpadajace do namiotu.Byla juz 9.00.Trzeba wstac i zrobic sniadanie.Poszlam wiec do sklepu i kupilam goraca czekolade, buleczki drozdzowe z czekolada w srodku i moje ulubione Apfeltasche.Maja one ksztalt trojkata,robione sa z francuskiego cista.W srodku maja ogromna ilosc musu jablkowego,rodzynki i cynamon.Je sie to na cieplo.Pychota.Po zjedzonym sniadaniu poszlismy na plaze.Byly kapiele wodne i sloneczne.Swiecilo slonce ale czasami zawial chlodny wietrzyk.Obserwowalismy jak ludzie spuszczaja na wode swoje jachty.Jedni sobie z tym radzili innym szlo to gorzej.Poznym popoludniem kupilismy prowiant na droge i ruszylismy w strone domu kierujac sie na Dieren.Dieren jest niewielkie ale bardzo urokliwe.Malutkim promem przeplynelismy na druga strone kanalu i juz bylismy w miasteczku.Prom kosztuje tylko 1€.Postanowilismy, ze tu zjemy obiad.Zamowilismy zupe pomidorowa,ktora podano z malutkimi ,miesnymi klopsikami i pieczywem.Nastepnie byl sznycel z sosem cyganskim i ryba morska przyzadzana bez soli ( bardzo pyszna ),frytki,ziemniaki smazone i mnostwo roznych surowek plus napoje.Obiad byl bardzo dobry,porcje duze i w sumie niedrogo.Tak najedzeni ruszylismy do domu.
Zapomnialam-mozna tu zaliczyc podroz autentycznym pociagiem parowym .Jezdzi on w lipcu i sierpniu 2xdziennie.