Banici to mala miejscowosc polozona przy trasie E 65.Z jednej strony gory ,a z drugiej morze.
Stracilismy juz nadzieje, ze znajdziemy camping.A tu naszym oczom ukazal sie szyld :autocamping-50 m.No i stal.Byl nieduzy. Widac ,ze dopiero cos sie tu robi ale byl fajny .Postanowilismy zostac.Wszedzie byly drzewa piniowe,figowce,drzewa granatu.Dawaly one blogi i tak upragniony cien.Zmiescilo by sie tu chyba tylko 15 aut i tyle samo namiotow.W rogu campingu znajdowal sie budynek z toaletami,prysznicami,miejscem do prania i zmywania.Przy samym wjezdzie na camping znajdowal sie dom mieszkalny wlascicieli campingu i restauracja rowniez do nich nalezaca.Obok niepozorny plac zabaw i waska sciezka prowadzaca nad morze.Oprocz nas na campingu byli jeszcze Austriacy - starsze malzenstwo z psem ( jak sie pozniej okazalo przyjezdzaja tu co roku od kilku lat, na ten wlasnie camping ).Rozbilismy nasze obozowisko i odpoczywalismy po dlugiej jezdzie.Po jakiejs godzinie przyjechali tu tez Szwajcarzy ( malzenstwo z 3 dzieci i psem ) ale byli tu tylko przez noc.U wlascicielki campingu zamowilismy obiad na 20.00 i poszlismy zobaczyc jak daleko jest do morza.Waska sciezka wiodla wsrod drzew i krzewow ,ktore byly pozostaloscia po dawnych sadach i gajach oliwnych.Teraz byly to juz nieuzytki.Do morza bylo 50 m.Plaza kamienista ale bardzo ladna.Ani jednego turysty.Bylismy tutaj sami.Stad rozciagal sie piekny widok na duza wyspe Sipan i mniejsze : Olipa,Tajan,Jakljan i Crkvina.Wszystko bylo fajnie.Jedna rzecz mi sie niepodobala-mnostwo smieci na sciezce prowadzacej na plaze.Nad morzem zostalismy okolo dwoch godzin.Wrocilismy na godzine 19.30.O 20.00 poszlismy na kolacje.W restauracji siedzialo malzenstwo z Austrii.Widac,ze juz byli po kolacji.Zajelismy miejsce przy duzym stole.Austriacy doradzili nam gdzie najlepiej zaparkowac auto w Dubrowniku i co jest ciekawego do zobaczenia.Nasz 4 letni syn Kuba bawil sie z kotem,a potem przyszly dzieci wlascicielki-dziewczynka (4 latka) i chlopczyk (2,5-3 latka) i nasz Kuba bawil sie z nimi.Myslelismy ,ze obiad bedzie normalny a tu niespodzianka.Pani przygotowala dla nas uczte.Bylo tego tyle ,ze ja i moj maz nie umielismy zjesc.To chyba bylo na 6 osob.Dostalismy stek wolowy z grilla.Kawal miesa zajmowal caly talerz.Byl bardzo pyszny.Do tego jajo sadzone;baklazany w ciescie;potrawka z boczku,zielonego groszku, zielonej fasoli,papryki i ziemniakow.Do tego frytki oraz salatka z pomidorow,papryki,ogorkow,cebuli z oliwka.No i swojski chleb pieczony przez znajomego naszej wlascicielki.Warzywa tez byly z jej ogrodka.Wszystko bylo pyszne.Do frytek dobraly sie maluchy i jadly z nami.
Obiad kosztowal-180 kun,
Camping- za dobe na 2 dorosle osoby-80 kun ( za dziecko nie placilismy ).
Bardzo nam sie tu spodobalo i postanowilismy zostac jeszcze jeden dzien.Objedzeni i zmeczeni dniem pelnym wrazen poszlismy spac.