Obudzil nas halas jadacych po drodze samochodow.Zapowiadal sie piekny dzien.Byla dopiero 07.30,a upal juz dawal sie we znaki.Zjedlismy sniadanie.Po sniadaniu maz poszedl nurkowac bo chcial zlowic ryby na obiad.Ja zrobilam pranie,a potem pisalam widokowki do znajomych,ktore chcialam wyslac nastepnego dnia w Dubrowniku.Kuba bawil sie juz z dziecmi wlascicielki.Przygladali sie mrowkom,ktore szly w rzedzie do dziury pod kamiennym murem.Dzieci nauczyly mnie,ze mrowki to mrovica.Tak minelo pare godzin.Okolo godz.13.00 poszlam z synem na plaze.Maz wlasnie wychodzil z wody i opowiedzial mi ciekawa historie.Nurkowal przy pobliskich skalach i polowal na ryby.Zlowil jedna i polozyl na glazie.Zanurkowal po druga.Gdy wyplyna z druga tej pierwszej juz nie bylo.Myslal,ze pomylil kamienie.Ale okazalo sie,ze to rybitwy kradly mu ryby.No i zjadly nam caly obiad.Ubaw mialam po pachy.Nie myslalam,ze moj maz da sie tak latwo podejsc ptakom.
Upal byl tak niesamowity,ze ludze zatrzymywali auta na poboczu drogi i schodzili nad morze.Brali kapiel dla ochlody i jechali dalej.Jedna para zatrzymala sie na pare godzin.Oni dlugo nurkowali.Ja bawilam sie z Kuba w wodzie.Maz poszedl po cos na camping.Nagle ni stad ,ni z owad wyszedl z krzakow pan w stroju Adama i przechadzal sie w jedna i druga strone po plazy prezentujac swoje wdzieki.Kiedy zobaczyl w oddali mojego meza-uciekl.Po trzech godzinach poszlismy na camping cos zjesc.Nie bylo ryb ale byl grill tym razem nasz.Po obiedzie zaplanowalismy nastepny dzien.Przy kawce spogladalismy jak bawia sie dzieciaki.Wlascicielka miala jeszcze jedna corke Antonie ( 9 lat ),ktora pomagala jej we wszystkim.Nawet sprzatala toalety i prysznice.Toaleta miala swoich mieszkancow-mloda modliszke,ktora siedziala nieruchomo w rogu sufitu i gekona,ktory uciekl jak weszlam do WC i strasznie piszczal.
Gdy zaczelo sie zmierzchac poszlismy nad morze.Rozpalilismy ognisko pozegnalne.Podziwialismy wschodzacy ksiezyc.Juz po ciemku wrocilismy na camping.
Zrobilo sie bardzo duszno.Z nadejsciem nocy jeszcze bardziej.Zaczal wiac silny wiatr.Zbieralo sie na burze.Nie moglismy spac.Zasnelismy nad ranem.
Okolo godz.23.00 na camping zawitali nowi goscie.Mlodzi Polacy,ktorzy wracali z Dubrownika do Polski.Maz pomogl im rozbic namiot bo cos im to nie wychodzilo.Troche pogadalismy i poszlismy do siebie.Jutro czeka nas nowy dzien pelen nowych wrazen.