Dojechalismy do niewielkiej miejscowosci o nazwie Alabodarna.Polozona nad samym morzem ,nad ciesnina Oresund.
Znalezlismy 50 m od wody parking, na ktorym mozna bylo stac 48 godzin.Zaparkowalismy auto i poszlismy troche rozejrzec sie po okolicy.
Do morza blisko.Plaza zwirowa.Toi-Toika przy plazy.Czysto w niej.Papier toaletowy i do wytarcia rak; mydlo ; woda.Super.
Zostajemy na noc.Postanowilismy zjesc kolacje.Wrocilismy na parking rozbilismy sie,jesli to tak mozna nazwac wiedzac,ze namiot mamy na samochodzie.
Na parkingu poznalismy starsze niemieckie malzenstwo.Oni mieli sie za dwa dni spotkac tu ze swoimi znajomymi i wspolnie jechac tez do Norwegii.Zapytani dokad jedziemy pokazalismy im na mapie nasza trase,troche pogadalismy i zyczylismy sobie wspanialego wypoczynku.
Po kolacji poszlismy nad morze.Ogladalismy zachod slonca a raczej to jak chowa sie za gorami.Rozpalilismy na plazy male ognisko i obserwowalismy przeplywajace statki.W pewnym momencie naszym oczom ukazaly sie dwie foki polujace dosc blisko brzegu.Czas mijal.Byla juz polnoc a na dworze jasno.Zapomnielismy,ze zaczynaja sie tu biale noce.Nasz Kuba mial problemy z zasnieciem kiedy na dworze bylo widno.Z czasem zmeczenie zrobilo swoje i wszyscy usnelismy.To byla pierwsza nasza biala noc.