To juz trzeci dzien naszej wyprawy.Tym razem obudzil mnie maz.Byla 08:00.Jak zwykle poranna kawka,a sniadanie po drodze.Obejrzalam mape i zmienilam troche trase bo stwierdzilam,ze ta nowa bedzie bardziej interesujaca i nie mylilam sie.Maz poszedl sie przejsc do lasu.Wrocil po 20 min.i oznajmil ,ze chodzily tu losie bo bylo mnostwo ich sladow na podmoklym terenie.Stad tez ten drut odgradzajacy las od polany i pobliskiej drogi.Okolo 09:00 ruszylismy w droge.Wjezdzamy w piekne tereny.Naokolo lasy,a droga wije sie wzdluz rwacej gorskiej rzeki tworzacej kaskady,wodospady i wodospadziki.Potem pojawiaja sie piekne jeziora z blekitna i bardzo czysta woda.Ile tu musi byc ryb i jakie? Pieknie.Oczy nie moga nacieszyc sie tym widokiem.Jedziemy powoli czasem zatrzymujemy sie aby popatrzec i podziwiac.
Musimy jechac dalej ,czas leci.Przed nami jeszcze kawal drogi.A jutro chcemy byc juz w Bergen u mojego kolegi z lat szkolnych,a ktorego nie widzialam od konca mojej 8-ej klasy.To juz kawal czasu.Ha , cale wieki.