Po powrocie z zakupow poszlismy na plaze.Cztery godziny odpoczynku na sloncu i kapiel w morzu dobrze nam zrobila.Potem siesta na campingu,a wieczorem uczta o godz.20:00.
O okreslonej godzinie stawilismy sie w malenkiej,przydomowej restauracji.Oprocz nas bylo tam szescioro starszych Wlochow.Pili chorwackie wino,jedli potrawy przygotowane przez nasza wlascicielke i spiewali piekne,wloskie piesni.
Po naszym przybyciu spiewali i dla nas.Bylo bardzo milo i sympatycznie.
Po 30 min.podano potrawy.Salatke z pomidorow,papryki,cebuli i koziego sera,pieczone na masle ziemniaki ( ala frytki ) i mieso z grilla.Mieso bylo rewelacyjne : szaszlyki z baraniny,civapcici i stek z mlodego dzika.Do tego podano swojskiej roboty czerwone wino zw.czarnym.Kuba oczywiscie dostal do picia sok.Na deser byly lody.
Podano tez chleb robiony przez wlascicielke.Ciasto drozdzowe dzielila na male kulki,potem rozwalkowywala je na cieniutkie krazki,ktore wrzucala na olej i smazyla jak paczki.
Wszystko bylo rewelacyjne.I w takiej ilosci,ze trudno bylo zjesc.
Okolo godz.23:00 wrocilismy do naszego namiotu.Bylismy tak objedzeni,ze zaraz poszlismy spac.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry za zla jakosc niektorych zdjec,ale robione one byly tel.komorkowym.