Na Gran Canarii odrestaurowano eleganckie zabytki z epoki kolonialnej,wybudowane w stylu wprowadzonym przez hiszpanskich zdobywcow w XV w.Wyraznie widac tez zwiazki z Ameryka Poludniowa ( lata handlu i imigracji ). - w jedzeniu,jezyku i wyczuwalnej,choc trudnej do zdefiniowania atmosferze.Kilkakrotnie tereny te byly miejscem mniej lub bardziej istotnych wydarzen na swiecie.Podczas wielkich wypraw geograficznych zatrzymywal sie tam K.Kolumb,zeby naprawic zaglowce.Admiral Nelson na prozno chcial zdobyc port Santa Cruz w 1797 r.W 1936 r. general Franco rozpoczal tam hiszpanska wojne domowa.
......................
Agüimes : miasteczko do , ktorego warto zajechac ze wzgledu na ciekawa starowke zw.
Casco Historico z
Parroquia de San Sebastián.Jest to potężny kościół z charakterystyczną kopułą na
Plaza Rosario ( jest narodowym zabytkiem).
Museo de Historia de Agüimes.Muzeum mieści się w dawnym pałacu biskupim.
Wjezdzamy do miasteczka ( pierwsze wzmianki pochodza z 1486 r. ) bardzo urokliwego z ciekawa zabudowa.Piekny
kosciol neoklasycystyczny San Sebastian goruje nad domami, obok park dajacy ukojenie w cieniu drzew,oraz kawiarenki i malutkie restauracyjki serwujace od wiekow typowe dania karaibskie .Miasto zdobia rzezby z brazu.
Mimo okropnego upalu spacerujemy waskimi uliczkami aby na koniec zjesc smaczny obiad i wypic pyszne Mohito.
Na obiad zamowilismy danie rybne.Male kawalki 5-ciu gatunkow ryb opanierowane i smazone w glebokim tluszczu, podane z malenkimi kartofelkami i grillowana papryka + pszenne pieczywo.Na deser Kuba zamowil koktajl mleczny, a my mohito.Brazowy cukier z dosc spora iloscia bialego rumu, sokiem z limonki,swieza mieta i ogromna iloscia lodu - to jest to co smakuje najlepiej w upalne dni.
Cena za taka uczte niezbyt wygorowana , ok.15 €.
W poznych godzinach popoludniowych wyruszylismy w droge powrotna.