Dojechalismy w koncu do Sukobin.To niewielka miejscowosc,a moze i wies.Tu znajduje sie przejscie graniczne z Albania tylko dla ruchu osobowego.Jedziemy waska droga.Dookola sady,pola i laki.Nie mamy pewnosci czy aby dojedziemy do granicy.Przed nami jada Wlosi i Chorwaci.Jedziemy za nimi.Droga wjezdza w las.Chyba pomylilismy droge.Nigdzie znakow informujacych o granicy.Nagle naszym oczom,ku naszemu zdziwieniu ukazalo sie niewielkie przejscie graniczne.A wiec tu jest granica.Przejscie graniczne znajduje sie na szczycie jakiejs gory.Wieje wiatr.Upal niesamowity.Stoimy w niewielkiej kolejce.Jakis mlody chlopak zbiera puszki po coli i piwie.Celnikom sie nie spieszy.Trzymali nas chyba 1,5 godziny.Stojace auta byly juz okropnie nagrzane od slonca.Dobrze,ze mielismy w naszym klimatyzacje bo na dworze byl straszny upal i nie mozna bylo wytrzymac,a w cien ubogo.W koncu pojawil sie jakis celnik.Nie sprawdzal co mielismy ze soba tylko obejrzal nasze paszporty i dokumenty z auta.Kazal wypelnic druk dotyczacy naszego samochodu i dal nam dowod wwiezienia auta do Albanii.Ten papierek musielismy oddac przy wyjezdzie z tego kraju.Celnicy mowili tylko w swoim jezyku.Nie mozna bylo sie z nimi dogadac ani po angielsku,ani po niemiecku.Jak sie pozniej okazalo w Albanii jest duzy popyt na zachodnie auta.Nie wolno bylo nam naszego tu sprzedac ,a wrocic innym.Dlatego dostalismy ten druczek.
Po odprawie celnej ruszylismy w Albanie.Ruszamy w nieznane poniewaz nie mamy ani mapy,ani nawigacji.Pomysl wjechania do tego kraju, narodzil sie w naszej glowie poprzedniego dnia.Nie mielismy w planach zwiedzania go.Skoro jednak jestesmy krok od Albanii to trzeba tu zajrzec i zobaczyc co to za kraj.