Linz lezy pare kilometrow za Bonn.Jechalismy wiec niecala godzine.Jest to piekne miasteczko polozone malowniczo nad Renem,wsrod wzgorz i winorosli.Warte obejrzenia w Linz jest Muzeum Herbow gdzie mozna przesledzic dzieje swej rodziny oraz Muzeum Tortur.Po zaparkowaniu samochodu ruszylismy w droge.Waskie uliczki miasteczka,wysokie, stare kamieniczki swiatecznie udekorowane ( XV-XVI w. ).Przepiekny widok oddajacy atmosfere minionych swiat.No i mnostwo turystow.Dotarlismy do placyku na ktorym stoi ratusz , a przed nim fontanna z ruchomymi postaciami,miejsce zabaw dla dzieci.Minelismy rzezbe mleczarki sprzedajacej sery i mleko.Doszlismy do murow otaczajacych miasto, ktore zaprowadzily nas do czterech bram wjazdowych.Przy ostatniej bramie miesci sie Zamek Linz z Muzeum Tortur i restauracja.Od wiekow Ren wylewal i pare razy zalal Linz.Na jednej z bram wjazdowych do miasta sa zaznaczone miejsca, na ile metrow i w ktorym roku Linz byl zatopiony(widok na jednym ze zdjec).Wstapilismy po drodze do kawiarni na kawe,ciasto z jablkiem podawane na cieplo z bita smietana i lodami oraz swiateczny trunek podawany rowniez na cieplo - Glühwein-.Jest to czerwone wino z korzenna przyprawa.Bardzo dobre w chlodne dni.Dzien minal nam szybko i w milej atmosferze.Ale robilo sie coraz zimniej i musielismy wracac do domu.