Dotarlismy do celu.Wjezdzajac na teren Nordkapp trzeba uiscic oplate.
My kupilismy bilet rodzinny ( tak nam doradzila pani w kasie ).Zaplacilismy 550 KNOR.W tym jest oplata za samochod,dziecko i 2 dorosle osoby.
Bilet jest wazny 2 dni.Mozna nocowac w samochodach na olbrzymim parkingu przy Nordkapphalle lub odjechac np.do hotelu w miejscowosci Honningsvag i wrocic na drugi dzien , na ten sam bilet.
Nordkapphalle czynna jest caly rok ,tylko zmienne sa godziny otwarcia.
Od 18.05 do 31.08 Nordkapphalle czynna jest od 11:00 do 01:00.
Zaparkowalismy samochod.Nastepnie poszlismy ogladac plaskorzezby stojace obok hali.Sa one okragle, w ksztalcie medali.Jest ich 7.Sa to pomniki ku czci dzieci swiata.Wykonane w 1988r.przez siedmioro malych artystow z siedmiu kontynentow.Obrazuja one : radosc,przyjazn i wspolprace.
Nastepnie weszlismy do Nordkapphalle.Tu wita nas wielki Troll.W centrum turystycznym mieszcza sie: restauracje;bary;sklepy;bank;poczta-oferujaca pamiatkowe stemple;kaplica ekumeniczna i supervideograph,ktory na 225-stopniowym ekranie ,z dzwiekiem kwadrofonicznym ,ukazuje cztery pory roku w Finnmarku.
Od listopada do konca stycznia przez cala dobe panuje tu nieprzenikniona ciemnosc,a od polowy maja do konca lipca trwa polarny dzien.
Podziemnym tunelem mozna przejsc na hale z barem szampanskim,ktory wykuty jest w skale jak amfiteatr i otwiera sie na Morze Arktyczne.Wychodzimy na balkon.Stad rozciaga sie przepiekny widok.Mozna zmierzyc wzrokiem przepasc i pieniace sie w dole fale oraz popatrzec na rozne gatunki ptakow siedzacych na skalach,np.maskonury.
Po przejsciu wszystkich interesujacych nas miejsc wychodzimy na dwor.Pogoda nam sprzyja.Coprawda nie ma slonca i jest chlodno bo tylko + 4 st.C,ale nie ma wiatru.Turystow przybywa .Robi sie tlumnie.Podchodzimy do Slupa Poludnia.Jest to pomnik- metalowy ,wielki globus; symbol Nordkappu.Robimy zdjecia i ruszamy na spacer.
W zadumie przygladam sie temu wszystkiemu.Spogladam w dal,sina dal.Gdzies bardzo daleko majaczy horyzont.Ciezkie chmury wisza nisko nad nim i tylko schowane slonce swoim blaskiem rozjasnia niebo informujac nas,ze ono tam jest i nie ma zamiaru zachodzic.Plaskowyz na,ktorym stoimy schodzi stromo do morza ponad 300-metrowym urwiskiem.Jest to magiczny punkt Europy.Zachwyca on widokiem niezachodzacego Slonca miedzy 13.V,a 29 VII.W tym czasie jego tarcza zastyga jakby w bezruchu gdzies nad tafla oceanu,po czym wznosi sie ponownie nad widnokregiem.Na tym dzikim,wietrznym pustkowiu ( dla mnie bezwietrznym ),porosnietym jedynie mchami,poczulam sie jak na koncu swiata.Jest to niesamowite i nie do opisania uczucie.Kazdy musi to przezyc sam.Do dzis nie moge uwierzyc,ze tam bylam.
W XIX w.zyskal slawe jako najdalej wysuniety na polnoc punkt Europy.Nazwe Przyladek Polnocny nadal mu angielski kapitan Richard Chancellor,ktory w 1553 r.szukal Przejscia Polnocno-Wschodniego do Chin,ktore mialo Europejczykom umozliwic dostep do Chin inna trasa niz wokol Afryki.Kapitan Chancellor jako pierwszy oplynal polnocny kraniec Europy.Nordkapp juz od XIX w.zaczal przyciagac turystow i robi to nadal.W 1845r.pasazerowie statku " Prinds Gustav "dostali sie na brzeg w lodzi wioslowej,a nastepnie wspieli sie po stromiznie 300 m w gore na szczyt plaskowyzu.W 1880 r. istniala juz sciezka z porecza,wiodaca z Zatoki Horn na szczyt.W 1920r.na przyladku stanela pierwsza budowla.I tak ruch turystyczny nabral rozpedu.
Bylo juz dobrze po polnocy gdy zdecydowalismy sie zjechac na lad i poszukac noclegu.Planowalismy nocleg na Nordkappie ale pozniej zrezygnowalismy.Nad horyzontem wisialy ciezkie chmury zwiastujace pozadny deszcz ,a co za tym idzie i zmiane pogody na gorsza.Gdy bylismy juz na ladzie przywitalo nas piekne slonce.Nie bylo chmur,wiatru tylko slonce.Szkoda,ze nie widzielismy go w calej okazalosci na Nordkappie.Niewiarygodne !!! Byla 01.00 w nocy a slone grzalo jak w piekny sloneczny dzien.Mozna bylo sie opalac.