I znow jestesmy w Alabodarna.Zaparkowalismy samochod w tym samym miejscu co ostatnio.Zabralismy porzebne rzeczy i poszlismy na plaze.Nasze stale miejsce kolo bunkra bylo wolne.Rozlozylismy lezaki ,stolik i inne rzeczy.Tutaj bedziemy stacjonowac przez dwa dni.
Gdy nadeszla pora obiadu zrobilismy obiad na plazy.Potem kazdy zajal sie czym chcial.Maz plywal,opalal sie,obserwowal przez lornetke przeplywajace przez ciesnine promy i statki.Kuba ze mna budowal zamki z piasku i kamieni.Poszlismy tez na maly spacer wzdluz plazy.
Maz w kawalku znalezionego drewna, wystrugal Kubie zaglowke,ktora puszczali z pomostu i ktora doplywala do brzegu.Zabawe mieli przednia ... obaj.
Poznym popoludniem cala nasza trojka wybrala sie na spacer do portu.Znajduje sie tu niewielki port jachtowy z kioskiem,placem zabaw,miejscem na grilla,WC i prysznicami.Panuje tu fajna,przytulna atmosfera.
Pogoda byla fajna.Swiecilo slonce i bylo + 22 st.C.To spowodowalo,ze w porcie zabawilismy godzine lub wiecej obserwujac wyplywajace w morze jachty.
Wieczorem zrobilismy kolacje na plazy,a potem gdy robilo sie juz szaro ( biale noce akurat dobiegaly tutaj konca ) rozpalilismy ognisko.Okolo 22.30 poszlismy spac.Tym razem Kuba zasnal od razu.My zreszta tez.
Teraz troche o Alabodarna.
Jest to niewielka wioska rybacka o pow.7 ha.Liczy ona okolo 100 mieszkancow.Od 700 lat lowi sie tu sledzie.Dominuja tu stare domki ale pojawiaja sie juz coraz czesciej nowe,piekne domy.Jest tu niewielki port jachtowy.Turystow..... malo.Przybywaja jedynie tu zeglarze,ktorzy cumuja swoje jachty w porcie,robia sobie posilek i albo zaraz potem odplywaja albo zostaja 1-2 dni.Mieszkancy wioski pracuja przewaznie w pobliskich miastach,a tu tylko mieszkaja.
W czasie pieknej pogody doskonale widac stad most nad Ciesnina Oresund.